
Ocalmy góralskie hale
Od dziecka pamiętam, że w Beskidach wypasano owce, To właśnie licznym stadom zawdzięczamy powstanie przepięknych beskidzkich hal, słynących z widokowych panoram. Dzisiaj hale zarasta las, a liczne, występujące tylko tam gatunki roślin i zwierząt tracą miejsca do życia. W latach 80 było w Polsce 5 milionów owiec, obecnie pozostało zaledwie 200 tysięcy. Trzeba się nieźle nachodzić zanim w Beskidach zobaczy się owcę.

Zanik wypasu owiec na halach wynika ze spadku zapotrzebowania na produkty owcze – wełnę, skóry czy mięso. Przeciętny Polak jada najczęściej mięso wieprzowe, wołowe a najchętniej tanie, fermowe kurczaki. Tymczasem wiem z własnego doświadczenia, że kto raz spróbuje potraw z jagnięciny ten na długo zapamięta jej wyśmienity smak. ).
Obecność owiec na hali była kiedyś czymś naturalnym i nikt się nie zastanawiał, co się stanie, gdy tych owiec zabraknie. Okazało się, że owce wypasające się na górskich halach są niezbędne dla ich przetrwania. Niczym kosiarki utrzymują właściwy przyrost traw, niszcząc chwasty i stare pędy. Bez nich hale mogą całkowicie zarosnąć, zmieniając zupełnie krajobraz Beskidów.


Oto jak wygląda Hala Śrubita, zdominowana przez czarną borówkę - proces nieodwracalny.Tak wyglądają również inne hale, gdzie zaprzestano pasterstwa, Idąc głównym szlakiem beskidzkim zobaczymy po drodze tylko kilka hal, gdzie jeszcze okoliczni bacowie mają niewielkie stada. Robią to najczęściej z miłości do gór niż z zysku, bo tego nie ma. Wszelkie programy, które miały zachęcić do powrotu owiec na hale, to tylko mydlenie oczu i po rozmowie z nimi rozlega się tylko śmiech.
Bardzo często chodzę po beskidzkich szlakach i jeżeli mam tylko możliwości to kosztuję sery wyrabiane przez rodzimych baców. Ich zapach i smak należy do niepowtarzalnych, jakże daleki od tych ze sklepowych półek. Niestety niewiele tych bacówek pozostało a wyrabiane tam sery rozprowadza się wśród znajomych. Można jeszcze kupić ja na przydrożnych stoiskach ale jak mówią prawdziwi bacowie (panocku tam mlyka łowcego nima a miast wyndzić malują farbami).


Tylko czy to wystarczy, by zahamować nieodwracalny proces zarastania hal, co się stanie, jeżeli takich ludzi jak pan Henryk zabraknie - większość obecnych hodowców jest już w podeszłym wieku, a następców nie ma, Jeżeli nie stworzy się sprzyjających warunków (zwłaszcza ekonomicznych) do hodowli za kilkanaście lat Beskidy pokryje las i powstanie jak kiedyś prastara Puszcza Karpacka.
Hala Złoty Groń, na którym wypasa owce baca Henryk Kukuczka - prawdziwy miłośnik i pasjonat w tej profesji, jeden z najbardziej znanych hodowców w Beskidach. Miałem okazję osobiście spotkać pana Henryka i muszę przyznać. że jest to człowiek o prawdziwie otwartym sercu - to także dzięki niemu ożyły. tradycje i obrzędy związane z owczarstwem.


Zaniechanie wypasu hal ewidentnie doprowadziło do wyginięcia wielu cennych przyrodniczo gatunków roślin występujących na halach i zarośnięcia ich przez samosiejki drzew, krzewów - śliwa tarnina, malina właściwa oraz borówkę czarną. Ponadto nastąpił drastyczny spadek stanowisk szafranu spiskiego, dzwonka piłkowanego oraz mieczyka dachówkowatego.
Na hali kwiaty krokusów pojawiają się, jako jedne z pierwszych i muszą radzić sobie z niesłychanie trudnymi warunkami - to prawdziwi twardziele, potrafią znieść temperatury ujemne, jak również upalne słońce. Niestety nie przetrwają bez owcy - tam gdzie znika owca, po kilku latach znika także krokus.
Czy możemy wyobrazić sobie Polanę Chochołowską na wiosnę bez tych kwiatów?.
Trochę historii
Na terenie Beskidów pasterstwo pojawiło się wraz z przybyciem wołoskich pasterzy określanych mianem „Wałachów”. Byli to pasterze owiec i bydła przemieszczający się od wschodu wzdłuż łuku Karpat i przynoszący ze sobą elementy kultury wszystkich napotykanych grup ludności: Rumunów, Rusinów i Słowaków.Wołosi mieli znaczny wpływ na kształtowanie się obyczajów, wierzeń, jak również na wyhodowanie ras owiec.Wraz z prowadzoną hodowlą owiec górale wykorzystują produkty pochodzenia owczego takie jak: mleko, mięso, wełna i skóry.Prowadzenie wypasu na halach i polanach oddalonych nawet do kilkunastu kilometrów od siedlisk wymogło konieczność wznoszenia w tych miejscach szałasów, bacówek, kolib czy stawiania koszora. Widok owiec na halach i budowli związanych z pasterstwem na stałe wtopił się w krajobraz Beskidów. Gospodarka szałaśniczo-pasterska stanowiła przez wiele wieków podstawę bytu tutejszych górali. Niestety niewiele z tego pozostało, prawie całkowicie znikły bacówki i szałasy popadając w ruinę.
Polska owca górska
Utrzymywana jest od wieków głównie w Karpatach i na Podhalu zwana caklą. Rasa powstała najprawdopodobniej na terenie dzisiejszych Węgier i Rumuni, skąd pasterze Wołoscy sprowadzili je w nasze góry. Trzymana dla mleka, wełny i mięsa. Niebywale odporna na trudy całodziennego i nocnego bytowania na otwartych pastwiskach, nie boi się deszczu i doskonale wspina się po stromiznach, ma małe wymagania pokarmowe. Owce górskie doskonale czują się w stadzie, są niestety płochliwe i na widok turysty lubią się szybko oddalić. Tą rasę hoduje się najczęściej w Beskidach.
Program Owca Plus
Na lata 2010 - 2014 powstał program którego celem była ochrona środowiska przyrodniczego i zachowanie bioróżnorodności wskazanych terenów, poprzez przywrócenie i utrzymanie wypasu owiec na wskazanych halach i polanach górskich oraz murawach kserotermicznych. Przeznaczono na to niemałe środki. Gdy rozmawiam z hodowcami na ten temat, twierdzą, że jeszcze nic nie dostali i nie prędko dostaną.
Gdy rozmawiam z hodowcami na ten temat, twierdzą, że jeszcze nic nie dostali i nie prędko dostaną.
Ciekawe linki